sobota, 6 czerwca 2015

2. Drugi dzień a ja już zawaliłam... :(

Przyznam, że nie tego się spodziewałam... Dzisiejszy bilans miał być idealny. Rano dwie kanapeczki z pomidorem, później bieganie, obiad z czego zjadłam jedynie trochę kotleta i surówkę a potem... Oczywiście jak na złość urodziny.. Specjalnie zjadłam tak mało kalorii, aby z ciastem było ok. 700 jak zaplanowałam. Musiałam zjeść ten tort, bo zaczęliby się domyślać, że się odchudzam. Niestety z moim talentem na cieście nie poprzestało... Zaraz po torcie zjadłam babeczkę z bitą śmietaną w środku, dwa cukierki karmelowe, pół czekolady i możliwe, że jeszcze o czymś zapomniałam, bo tak szybko jadłam.
Kiedy wróciłam do domu myślałam, że sobie żyły podetnę... Chciałam żeby tego wszystkiego, co zjadłam we mnie nie było, lecz wiedziałam, że jedynym rozwiązaniem jest zwymiotowanie. Niestety, ale nie potrafiłam pchnąć siebie do takiego czynu. Teraz czuję się z tym bardzo źle. Jak mogłam być tak głupia i się tak objadać. Nie dość, że jestem gruba jak świnia to jak tak dalej pójdzie to nie zmieszczę się w drzwiach... Dlatego bilansu dzisiaj nie podam, gdyż jest to na pewno z dwa razy tyle ile przyjęłam za maksimum kalorii. Jednak postawiłam sobie pewien cel. Postanowiłam schudnąć do końca czerwca 5 kg. Wiem, że to dużo, aby spalić w niecały miesiąc, ale liczę na to, że mój szybki metabolizm sobie z tym poradzi :) Trzymajcie za mnie kciuki i trzymajcie się chudo! :-*

2 komentarze:

  1. hej! bez takich! To BARDZO DOBRZE, że nie zwymiotowałaś (podcinanie żył już pominę). Wymiotowanie, to nie jest coś, co rozwiązuje problem. To jest coś, co tworzy problem, i to bardzo poważny.
    Niczym się nie martw ;) Takie sytuacje się zdarzają, wszystkie to znamy - na uroczystościach strasznie trudno jest nad sobą zapanować. To że teraz będziesz sobie to wyrzucać niczego nie zmieni - potraktuj to jako lekcję na przyszłość, i idź dalej. Trzymaj się - jutro będzie lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymaj się nie poddawaj dasz radę jesteś silna :*

    OdpowiedzUsuń