Jak sam tytuł mówi- zaczynam od nowa. Ci którzy obserwują moje wpisy na blogu mogli zauważyć, że w tabeli 'kalorie' dnia 18 i 19 sierpnia mam wpisany na czerwono 'napad'. Ciągle zataczam błędne koło. Dwa dni idzie mi dobrze później cała moja 'praca' przepada, bo to odrabiam w jeden dzień. Muszę z tym skończyć, ale nie potrafię. Chcę zaakceptować siebie. Na razie jest na odwrót. Mam problemy z autoagresją. Jeżeli to czytasz Motylku to wiedz, że jest mi bardzo głupio. Sama Ciebie wspieram i piszę, żebyś tego nie robiła, a sama siebie niszczę. Wiem. To jest bez sensu. Wczoraj się pocięłam, a od dwóch tygodni sama, umyślnie nabijam sobie siniaki. Biję się po ciele, bo nie jest takie jakie chcę żeby było. Niestety... Jedni rodzą się chudzi, inni muszą na to zapracować.
Dzisiejszy dzień poszedł mi jednak bardzo dobrze. Poprosiłam tatę
Bilans:
-2 kawy (100)
-herbata (20)
-sałatka (78)
-mandarynka (30)
Razem= 228 kcal
Woow! Jest to mój najmniejszy bilans! Nie mogę uwierzyć, że udało mi się tak mało zjeść! :)
Wieczorem poszłam biegać. Myślę, że biegałam z jakieś 30-40 minut. I jest o wiele lepiej niż to sobie wyobrażałam! :D A jednak nie mam płuc ostrego palacza jak podejrzewałam... A myślałam, że przez ten miesiąc siedzenia tylko przed komputerem nie mam już wcale kondycji...
Trzymajcie się CHUDO! :-*
Piękny bilans trzymam za ciebie kciuki jesteś silna poradzisz sobie z napadami. Piękny bilans oby tak dalej ! :*
OdpowiedzUsuń